środa, 26 września 2012

Koniec Lata/ Laty/ Lat

W sumie nie słyszałam o liczbie mnogiej: "lat" - ale tych od pory roku, a nie od lat - w sensie liczby ukończonych wiosen... ale się pokręciło!!! :)


Obydwa lata delikatnie dogorywają - jedno zamienia się w przepiękną polską jesień, drugie przepoczwarza się w pluchę!

O czym mowa... o Grzegorzu Lacie, który wczoraj ogłosił, że "dla dobra polskiej piłki nożnej, oraz dla dobra PZPNu" nie wystartuje na drugą kadencję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej! HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
Zgadzam się w 100%, że będzie to na pewno DOBRE dla wszystkich, a szczególnie dla polskiej piłki nożnej, ale absolutnie to nie był powód! Pan Prezes "3 sekundy na setkę" (o co chodzi? zapraszam tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=wZ_GOwLJH1Y ) niestety nie uzbierałby wymaganych 15 głosów aby stać się kandydatem! Upokorzony i ośmieszony wydał oświadczenie (nie przedstawię go tutaj, bo jest żenujące, pokażę Wam ewentualnie gdzie można je przeczytać
http://pzpn.pl/index.php/Federacja/Aktualnosci/Oswiadczenie-prezesa-PZPN3

Podsumowując: te cztery lata na pewno nudne nie były! Fantastyczny:
poliglota http://www.youtube.com/watch?v=mCF5p5zD6HQ&feature=related
erudyta www.youtube.com/watch?v=rInNHvdO4Y4
żartowniś http://www.youtube.com/watch?v=rdj002M5d04
obłowił się niemiłosiernie (choć jak stwierdził w grudniu zeszłego roku przed sejmową komisją sportu zarabia „tylko 50 tyś. zł miesięcznie”).
Podpisał 10 letni (!!!!) kontrakt z firmą Sportfive, która nabyła na wyłączność prawa telewizyjne i marketingowe związane z Reprezentacją Polski. Z jakim skutkiem… wiadomo, obecnie kto płaci w Pay per View ten ogląda transmisje meczów Polski!
Zabrał orzełka z koszulek piłkarzy (oczywiście za kasę), którego po sprzeciwie narodu, oddał.
W oświadczeniu jeszcze dodał: „w ostatniej kadencji udało nam się wprowadzić wiele reform i zmian. Jestem przekonany, że zaprocentują one w przyszłości…” i tak sobie myślę - kurczę, oby nie!!! Bo te zmiany są bardzo złe i jak będą procentować to będzie tragedia… do potęgi!!!

Oj, nie nudziliśmy się!!!! Ale wolę się nudzić, i oglądać mecze reprezentacji w kanale otwartym! Wolę się nudzić i nie wstydzić się za prezesa PZPNu! Wolę się nudzić i nie słuchać o kolejnych taśmach prawdy w polskim związku! Wolę się nudzić i cieszyć się z awansu naszych piłkarzy, którzy obecnie zajmują 56 miejsce w rankingu FIFA!!!! Przed nami Estonia (55), Iran (54), Armenia (53), Gabon (44),Zambia(43)... no coments!

Mam nadzieję, że będzie już tylko nudniej... ale lepiej!!!!



niedziela, 16 września 2012

Inspektor Gadżet

Pamiętacie kreskówkę pod takim tytułem? Muszę się przyznać, że jako nastolatka uwielbiałam ją oglądać - w Polsce emitowano ją w latach 90 (dawno, dawno temu!!!). Fajny był też film fabularny z Matthew Broderickiem w roli głównej o takiej samej nazwie. Lekki, przyjemny, do obejrzenia w niedzielne popołudnie z rodzinką. Jeżeli ktoś nie wie o czym mówię, to wyjaśnię: bajka/film opowiada o ciapowatym detektywie, który dzięki wynalazkom technicznym zamieniał się w super agenta. Nie były to oczywiście iPady, iPhony, czy inne i... coś tam. Ale myślę, że jak dziś by powstawała taka kreskówka, to nazywałaby się "iInspektor".

Temat wpadł mi do głowy kiedy usłyszałam o wejściu na rynek nowej wersji iPhone'a - numer 5. Cieńszy, lżejszy, oczywiście iTouch, z ogromnym - jeszcze większym niż dotychczas wyświetlaczem, mieszczącym kolejny rządek ikonek(?!), z lepszą rozdzielczością, szybszym procesorem, z możliwością wykorzystania karty nano-SIM... itd. Ogólnie produkt z serii... "must have". Jestem reformowalna i wiele z tego rozumiem (nie wszystko, ale sporo), jednak dla większości moich rówieśników to już jest inna planeta! Nie taka odległa jak dla moich rodziców, ale jednak inna. I tak z rozrzewnieniem zaczynam wspominać...

Telefon stacjonarny, albo jeszcze lepiej - brak telefonu w domu (na przyznanie numeru czekało się sporo czasu, chyba że miało się wejścia gdzie trzeba) i korzystanie z budek telefonicznych. Jak się chciało z kimś umówić, wyjść na dwór, do kina, trzeba było po prostu iść do danej osoby do domu i zapukać/zadzwonić... ale do drzwi!!!
Spotkania u kolegów i koleżanek żeby obejrzeć na wideo "Rambo", czy "Amerykańskiego Ninja". Wypożyczanie kaset VHS w "Beverly Hills" - to było całkiem niedawno, a wydaje się, jakby 100 lat temu.
Słuchanie Niedźwieckiego i jego listy przebojów w "Trójce" o 20 w piątek, żeby nagrać na kasetę najnowsze przeboje - zawsze z głosem pana redaktora na początku i końcu utworu. Trzeba było mieć refleks i wbić się prawie idealnie - było to trudne!!! A potem wysłuchiwanie swoich nagrań na walkmanie. Tragedia, jak kaseta się wkręcała... wtedy w ruch szły ołówki i ponowne nakręcanie taśmy. Potem Diskmany i wypalanie płyt CD - całkiem niedawno, a jakby 100 lat temu.
Jakim kosmicznym gadżetem był elektroniczny zegarek z kalkulatorkiem, czy aparat Polaroid, który niemal natychmiast po zrobieniu zdjęcia drukował je. Magia.
Jeśli natomiast chciałam się napić wody gazowanej... musiałam mieć naboje i syfon, do ich naładowania.

Ha... to dopiero była inna planeta!!!

I kilka fotek:









poniedziałek, 10 września 2012

50% w dół...

Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!!!!! Co? WYPRZEDAŻE!!!!!

Oczywiście jak każda kobieta i niektórzy faceci. Piszę niektórzy, ponieważ większość z męskiej części populacji jak ma iść z partnerką na zakupy w tym "boskim" czasie woli robić cokolwiek innego. Dla nas, babeczek to zbawienie, ponieważ nikt ci nie mędzi jak po raz setny przebierasz,wybierasz, nurkujesz, wyrywasz, przymierzasz, odkładasz i.. znowu wracasz!!! Nie słyszysz: "no chodź już", "ile można ślęczeć przy jednej bluzce", "ile to kosztuje?", "czemu tak dużo?", "tak, tak pięknie w tym wyglądasz"(to niestety na odczepne z reguły jest nieprawdą)! Jeżeli jednak facet koniecznie chce z wami iść to macie problem. Ja znalazłam na to sposób... wybieram się na wyprzedaż kiedy w TV leci akurat: żużel, piłka nożna czy F1. I słyszę: "musimy teraz????" Nie, nie kochanie, Ty nie musisz, pójdę sama! :D Ha i tu go mam! Biorę kartę i spadam!

Niestety po wyprzedażach w mojej szafie zaczyna zalegać mnóstwo niepotrzebnych rzeczy! Oczywiście to, że są niepotrzebne okazuje się po jakimś (dokładnie nieokreślonym) czasie. Z reguły jest to około 6 - 7 miesięcy. Dlaczego? Ponieważ na wyprzedażach kupujesz rzeczy, buty lub inne gadżety kończącego się okresu - teraz jest to lato. Czyli lekkie bluzeczki, tuniczki, stroje, klapeczki... bo jak ich nie kupić skoro kosztują "grosze"? A jak na dworze jeszcze jest odrobina ciepełka, słoneczka i może uda się nasze skarby choćby raz założyć, to bierzemy bez zastanowienia! A za tydzień, dwa wbijasz się w kozaki, sweter i owijasz szalem. Letnie ciuchy lądują w kartonach, na górnych półkach lub pod łóżkiem - na pół roku. A teraz odpalasz rzeczy z wyprzedaży zimowych...

I nadszedł czas prawdy. Nowe/stare rzeczy z wyprzedaży zimowych zaczynają dumnie zwisać na wieszakach, czekając na swoją kolei. I wierz mi, jeżeli raz założysz jakąś rzecz i stwierdzisz, że to jednak nie to, że źle się w tym czujesz, bo nie pasuje, bo za ciasne, za luźne - pozbądź się tego jak najszybciej!!! Nie przypasuje ci już nigdy, a zabierze tylko miejsce w szafie. Są na to różne sposoby: wymiana barterowa z inną "ofiarą zakupów sale", pchle targi organizowane w różnych miejscach lub Internet (allegro i inne). Zawsze skapnie troszkę kasy na... kolejne wyprzedaże!