Trudno w to uwierzyć, ale to poranne wstawanie!!! Ci co mnie znają, wiedzą, że wstaję z kurami - między 6 a 8, niezależnie od miejsca. Czy to wakacje, obóz sportowy, czy działka. W domu jednak wiąże się to z pewnym rytuałem. Po przebudzeniu schodzimy z pieskiem - Golden Retriver do kuchni i ...zaczynamy! Na początek robię sobie kawkę i odpalam radyjko. Ostatnimi czasy jest to RMF Classic - chyba zaczynam się starzeć. Otwieram okno na taras gdzie już czeka łazęga kot i wypuszczam psa, który niestety do najodważniejszych nie należy. Na ogród sam nie zejdzie (ogólnie boi się wszystkiego), schodzimy więc razem, ja z kawą w ręku. Następnie robimy obchód ogrodu (aż 50m kw :D) - piesio wygania obce koty, a ja zbieram upierdliwe ślimaki i podlewam kwiatki (jak trzeba - bo ostatnio tę czynność wykonuje za mnie deszcz). Potem chwila relaksu przy kompie i spacerek. I tak codziennie.
Szczerze mówiąc, kiedy kładę się wieczorem już nie mogę doczekać się pobudki. Jestem chyba jakaś inna, bo większość wstając rano, nie może doczekać się wieczora.
Miziaki dla Brookisia od Muffisia ;)
OdpowiedzUsuńTak jesteś inna. Ja marzę o śnie jak tylko oczy otworzę :P
OdpowiedzUsuńA gdzie info. o tysiącu telefonów do mnie? ;P
OdpowiedzUsuńBuźka :)